wtorek, 24 sierpnia 2010

Dzień XXXIX

Dzień 09.08.2010

Skoro świt silna ekipa pod wezwaniem ruszyła do lasu na grzybobranie. Nie minęła godzina, a ta bardziej stacjonarna część załogi ujrzała grzybiarzy wyłaniających się z lasu z pełnymi siatami prawdziwków, podgrzybków i innych leśnych cudów. Co by tu dalej robić w Czechach? Wyjechaliśmy z lasu, zrobiliśmy zakupy za to co jeszcze zostało z funduszy wyprawowych, co prawda o innym przeznaczeniu i znaleźliśmy kolejną, wydawałoby się dziką miejscówkę. Tu zorganizowaliśmy finalny odcinek „Gotuj z Eurotripem”. Był to z pewnością najlepszy obiad na wyprawie: makaron z kurczakiem i sosem serowo-grzybowym. Grzyby zebrane dzisiejszego ranka były przepyszne. Czas sjesty popsuł nam niestety patrol policji, który zakomunikował znany nam już skąd inąd tekst „this is not a camping”… Z polanki nad rzeką przenieśliśmy się gdzieś w pole kukurydzy oddalone zaledwie o 10 km. Pełne grzybów brzuchy, późny wieczór, sarna i inne dzikie zwierzęta na drodze w ciemnościach sprawiły, że ten krótki dystans był niezwykle uciążliwy dla naszych kierowców i gdy tylko dotarliśmy na miejsce wszyscy grzecznie poszliśmy spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz