poniedziałek, 12 lipca 2010

dzien VIII


Dzień 09.07.2010
Dzień rozpoczęliśmy od wspinaczki po 1480-ciu schodach do ruin zamku Vlada. Z tablic informacyjnych po drodze dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy, np. jak zmylił swoich wrogów przez podkucie konia tyłem do przodu. Z tego, co zostało po budowli rozciągał się oszałamiający widok na okolice.
Gdy już nacieszyliśmy się wizytą u Draculi wróciliśmy do busików. Przed wyjazdem pomoczyliśmy jeszcze nogi w strumyku, schodząc doń na sznurku bieliźnianym :P
Po drodze do Bran (na trasie widoki były jak zwykle przecudne) odkryliśmy, że w busie Kloda coś jest nie tak – słychać było stuki w okolicy prawego przedniego rogu pojazdu na każdej dziurze i hopce. Zatrzymawszy się gdzieś na uboczu i odkręciwszy koło naszym oczom ukazał się urwany amortyzator. Z powodu braku odpowiednich części zamiennych skręciliśmy busa i pojechaliśmy dalej mając nadzieję, że nie zgubimy amortyzatora na którejś z kolejnych dziur.
Już w Bran ze szczytu niezbyt wysokiego pagórka powitał nas „książkowy” zamek Draculi. Szybko wyruszyliśmy na jego zwiedzanie, jednak ku naszemu ogromnemu rozczarowaniu, od prawie godziny był już zamknięty. Jednogłośnie postanowiliśmy zabawić trochę dłużej w Bran i spędzić noc pod kolejnym zamkiem, aby z samego rana wyruszyć na jego podbój ;)
Obozowisko rozbiliśmy na parkingu; zwiedziliśmy miasteczko, w którym był bardzo ładny parczek z ciekawymi rzeźbami i armatami. Popstrykaliśmy fotki, pobiesiadowaliśmy na naszym miejscu kempingowym i poszliśmy spać.

1 komentarz:

  1. Jeżeli nie będzie innego wyjścia z sytuacji to podacie mi adres, a postaram się wysłać Wam jakiś amortyzator. Choć pewnie zakup na miejscu nie powinien stanowić problemu.
    Pozdrawiam i życzę spokojnego urlopu.
    Maciej Domagalski
    vel Mr.Mclaren :)

    OdpowiedzUsuń